Polska Liga Mistrzów

Polska Liga Mistrzów

Awans polskiego zespołu piłkarskiego do Ligi Mistrzów to wielkie wydarzenie, na które kibice z całego kraju czekali równo dwie dekady. Ostatnio w sezonach 95 i 96 udawało się jeszcze wejść do poprzedniej edycji tej wielkiej piłkarskiej imprezy klubowej Legii Warszawa oraz Widzewowi Łódź – są to zespoły zresztą nadal bardzo ważne dla polskiej piłki nożnej, chociaż łódzki Widzew został za złe zarządzanie zdegradowany w niedalekiej przeszłości do najniższych lig rozgrywkowych. To tylko pokazuje, że samo zarządzanie polskimi klubami stało na tak niskim poziomie, że pomimo ewentualnych szans na uzyskanie odpowiedniego poziomu sportowego – nigdy nie było możliwości przebicia się przez gąszcz innych klubów walczących o Ligę Mistrzów. Problem na pewno by nie istniał, lub istniał by w niższym stopniu, jeśli polskie kluby na arenie międzynarodowej w ogóle cokolwiek znaczyły w ostatniej dekadzie – nawet w pucharze UEFA.
W ramach przyznawanych za międzynarodowe występy punktów dla całej ligi, prowadzony jest ranking poszczególnych krajów – pozycja zaś w tym rankingu determinuje, w jakim miejscu Ligi Mistrzów zaczynać swoją przygodę będą zespoły z danego kraju. Najlepiej oceniane ligi jak angielska czy niemiecka i hiszpańska, mogą wysłać nawet trzy zespoły bezpośrednio do Ligi Mistrzów, dwóm kolejnym dając prawo gry w eliminacjach. Nie trudno więc wyobrazić sobie, jak na tle tych gigantów oceniana była liga polska, skoro nawet Mistrz Polski nie miał prawa bezpośredniego awansowania do Ligi Mistrzów, a więc turnieju, w którym teoretycznie przynajmniej powinno znaleźć się miejsce dla każdego Mistrza.
Poziom polskiej piłki klubowej doprowadził ostatecznie do tego, że zwycięzca naszych krajowych rozgrywek musi przebrnąć aż trzy etapy kwalifikacji, natomiast dwa pozostałe zespoły z polskiego podium mogą jedynie bić się w eliminacjach do Ligi Europy. Nie są to na pewno parametry satysfakcjonujące prezesa polskiej federacji, szefów klubów, właścicieli praw do ekstraklasy, ani tym bardziej kibiców, dla których w równym stopniu liczą się osiągane wyniki sportowe, ale również styl gry. Bez udziału w turniejach na wysokim poziomie i bez stałej rywalizacji o coś, nie da się jednak zbudować w dzisiejszej Europie mocnego klubu, więc wiele klubów w Polsce próbowało podporządkować wszystko po zwycięstwie w kraju eliminacjom do Ligi Mistrzów. Udało się niedawno, po dwudziestu latach czekania, klubowi, który bodaj najgłośniej mówił o swoich aspiracjach i planach wejścia do tej imprezy – warszawskiej Legii.
Warszawskie plany na podbicie Ligii Mistrzów zaczęły się już bardzo dawno temu, od okresu dość zdecydowanego panowania na krajowym podwórku. W ostatnich latach tylko Lech Poznań i Legia Warszawa w ogóle dawały radę pokazywać się w Lidze Europy, a w dodatku udawało im się nawet z tych faz grupowych awansować – czasami w dość ciekawym stylu. Faza pucharowa tego drugiego najważniejszego klubowego trofeum w Europie zawsze okazywała się jednak najeżona zbyt wieloma przeciwnościami, aby polskie kluby mogły z powodzeniem zawalczyć chociażby o ćwierćfinał. A przecież wciąż mowa jest o drugim pucharze, nazywanym pucharem pocieszenia dla słabszych zespołów tego sezonu. Dla polskiej piłki te występy były jednak i tak wielkimi świętami, telewizje notowały ogromną oglądalność a na stadionach zawsze zjawiał się komplet kibiców spragnionych wielkiej piłki.
W Warszawie stwierdzono więc, że po zmianie szefostwa i zarządu klub i przejęciu Legii przez prywatnych inwestorów od dotychczasowego sponsora korporacyjnego ITI, potrzeba gruntownej zmiany myślenia. Zaczęto zarządzać Legią w sposób bardziej nowoczesny, chociaż w ostatnich latach było kilka wpadek, łącznie z wpuszczaniem niezgłoszonych graczy na boisko i walkowerem oraz bardzo wysokimi karami finansowymi nakładanymi na warszawski klub za brak kontroli nad haniebnym zachowaniem pseudokibiców. Plany były jednak namalowane w perspektywie pięcioletniej i nikt nie wykonywał pochopnych czy chaotycznych decyzji po pierwszych nieudanych sezonach. Wreszcie, w roku 2016 udało się Legii ziścić pragnienia nie tylko kibiców z Warszawy oraz Prezesów klubów, ale prawie całej piłkarskiej Polski, która chciała wreszcie po udanym piłkarskim Euro zobaczyć także krajowy klub w najważniejszej klubowej lidze świata.

Add Comment